Witam Was w ten Halloweenowy wieczór, który spędzam sam na sam z lampką wina i dobrą muzyką w głośnikach!
Postanowiłam napisać tego posta, ponieważ na facebookowej grupie Progeników pojawił się szalenie ważny post zwłaszcza dla tych, którzy jeszcze się wahają. Post mógł już przepaść gdzieś na tablicy, dlatego postanowiłam skopiować go w tym poście. Zawiera on naprawdę istotne informacje dotyczące naszej wady, podkreśla że nie tylko względy estetyczne powinny nas skłonić do decyzji o operacji. Enjoy:
Często pytacie się czy warto, bo przecież nie widać!
Uroda, wygląd to... hmm 20% całości w progenii i faktycznie u mnie nawet to fajnie wygląda. Więc co to jest te pozostałe 80%?
ARGUMENTY ZA:
- oddychamy lub mamy tendencję do oddychania ustami. A to powoduje niedotlenianie przednich płatów mózgu, a to ma z kolei wpływ na stany jego funkcjonowania, zwłaszcza stany naszego psychicznego funkcjonowania; ale i oddychanie ustami niesie zdecydowanie większe zagrożenie infekcjami.
(dodatek ode mnie: oddychanie ustami powoduje m.in. wysuszanie się zębów, co w efekcie prowadzi do próchnicy)
- nieprawidłowy zgryz ma wpływ na nasz kręgosłup, a tym samym na naszą postawę, a następnie samopoczucie i inne stany zdrowotne.
(u mnie krzywy zgryz powodował niedosłuch. Druga sprawa nieleczona progenia w przyszłości powoduje duży problem z dobraniem protez)
- przez nieprawidłowy zgryz nieprawidłowo przeżuwa się posiłki, ba... połykamy tylko odgryzione, oderwane kawałki jedzenia i może to mieć wpływ na naszą pracę żołądka, częstsze jego rozregulowanie, a w okresie późnoseniorskim może mieć wpływ na permanentnie nieprawidłową pracę układu trawiennego.
- podobno nie wiem, co to znaczy "czuć fajny smak schabowego - dobrze pogryzionego".
- nieprawidłowy zgryz to szybsze ścieranie się zębów i istniejące niebezpieczeństwo, że górne lub dolne ulegną całkowitemu starciu przy nienaruszaniu owej drugiej części.
I tym sposobem zostałem "uwiedziony" przez panią stomatolog, a dokładnie mówiąc dotarło do mnie, że chyba warto i że staję u drzwi pewnej przygody.
TAK. Decydując się na tę podróż musisz wiedzieć, że to przygoda na wiele wiele miesięcy. Aparat mam już ponad 2 lata. To comiesięczne wizyty u ortodontki. To czas przyzwyczajania się do aparatu (okropne dwa pierwsze tygodnie... buuu), to przyzwyczajenie się do metalu w ustach, to zaskoczenie dla otaczających nas ludzi, to podróż przez świat ortodoncji. Ale to fajna przygoda, a ja uwielbiam wyzwania! Mam już wszystko poustawiane, mam już jak najgrubsze łuki i... mam już termin w szpitalu. Grudzień. Piękne jest to w tym, że moja stomatolożka jest w kontakcie z ortodontką, a ortodontka w kontakcie z chirurgiem.
Czy boję się? Pewnie że tak! Ale wierzę, że strach przed cierpieniem jest gorszy niż samo cierpienie, a natura człowieka i sam człowiek jest w stanie znieść więcej niż jemu samemu się wydaje. Boję się i jestem ciekawy tego, co za chwilę może nastąpić... Przecież to tylko 6 tygodni wyjęte z życiorysu, a frajda na całe życie...
Amen.
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz